Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/399

Ta strona została uwierzytelniona.
—   187   —

mi lekkiego obchodzenia się z ludźmi i z życiem. Gdyby wyjście ztąd miało za sobą prowadzić powtórzenie tego co było i ten sam rezultat w ostatku, i twoje i moje prace i starania byłyby stracone.
Bolesław nic nie odpowiadał długo, usiadł na łóżku, podparł się na łokciu, dumał.
— Cóż mi radzisz? — spytał.
— Radzę ci jeden hygieniczny środek — rzekł doktor — kto raz doświadczył, że własną wolą rządzić się nie umie, ten powinien ze świadomością słabości własnéj, wolę swą poddać innéj, wyższéj i wykształceńszéj.
— Jakiéj? gdzie? klasztor czy wojsko? — rozśmiał się gorzko topielec.
— Do klasztoru nie masz ducha dosyć, w wojsku nadto byś był narażony na pokusy — odparł doktor — jedno i drugie dla ciebie nie stosowne.
— Zatem co? więzienie poprawcze? — wtrącił Boleś wzdychając. Dom poprawy?
— Dom kuracyi moralnéj — tak! — odparł doktor — ale nam jeszcze instytucyi téj braknie. Nabieraj sił w téj celi, naucz się zwyciężać siebie, a oducz tych dróg któremi chodziłeś dawniéj. Owo mundus vult decepi, na którem budowałeś teorye swoje i praktykę życia, zostaw Barnumom. Gdy będziesz się czuł dość silnym by nowe, skromne rozpocząć życie, nowicyat jakiś, pomówimy.
Wciągu kilku tygodni mowy nie było o niczém. Prawnik zaczął się prawnemi dziełami nużyć i przestał je otwierać. Wypadkiem w szpitalu do obserwacyi znajdował się mikroskop. Doktor