przyniósł go raz z sobą i zapomniawszy o nim, zostawił w stancyjce Bolesława. Próżnowanie, ciekawość skłoniły chorego do zabawki z tém narzędziem, a że niemiał co poddać mikroskopowi, przyniósł sobie z ogrodu roślin, pleśni i obserwować je począł. Zajęło go to tak, że gdy doktor powrócił zastał rozgorączkowanego prawie. Błagał go na wszystko ażeby mu dostarczył dzieła o fizyologii roślin i mikroskop zostawił.
Skutek, jaki wywarł pierwszy dzień przeżyty z mikroskopem tak był zdumiewający, że doktor Bazyli, który rozmyślał nad środkami leczebnemi, znaleźć ich nie mógł, a przypadkowi był winien natrafienie na tak dzielne lekarstwo — nietylko mikroskop zostawił, książek dostarczył, ale wskazł sposoby używania narzędzia i t. p.
Dni kilka następnych, Bolesław czytał i siedział z okiem zanurzoném w szkło; gdy Bazyli przychodził nie było mowy tylko o komórkach, ścianach, cieczy wewnątrz, zarodku, włóknach i tego rodzaju zagadnieniach. Gorączkowo zajmował się tém pacyent i żądał nie innych książek tylko w związku będących z poszukiwaniami mikroskopowemi.
Bazyli przedstawił mu, że należało chyba wziąć się do przestudyowania całego szeregu nauk przyrodniczych i w związku będących z niemi, fizyki, chemii nawet i t. d.
Nieustraszyło to pana Bolesława. Z dawnego jego usposobienia zostało mu tylko to przekonanie, z którém się nie taił, że jeśli się weźmie do nauki, poczyni odkrycia, które świat zdumiewać będą.
Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/400
Ta strona została uwierzytelniona.
— 188 —