Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.
—   35   —

wanego spadkobiercy panów na Tęczynie, litość go brała zarazem, lecz szkodzić mu niechciał.
— Chłopak nadzwyczaj delikatny, mówił radzca, choć domyślam się, że musi być chwilowo w położeniu dosyć przykrem. Sam mu zaofiarowałem wyższe honoraryum za lekcye — bezinteresowność dziś rzadka. Przytém przywiązał się do naszego domu.
Doktor Bazyli słuchał, nie wtrącał nic, i po chwili wynurzywszy się przed nim, odszedł do innych gości. Wirtuoz jeszcze się jakoś nie decydował sprobować „Pleyela“, który stał otwarty i domagał się aby na nim zagrał coś chopinowskiego. Tymczasem panna Emma, z którą doktór przy pierwszéj znajomości zawiązał był dość żywą rozmowę, została samą i Bazyli do niéj się przybliżył.
— Ojciec mi mówi — odezwała się cicho, że doktor zna z uniwersytetu naszego professora, pana Tęczyńskiego? — Ciekawe oczy utopiła w nim pytając panna Emma.
— A tak, znaliśmy się, spotykaliśmy się — odparł doktor. Czy panią interesuje?
Nie zarumieniła się wcale na to pytanie córka radzcy, ciemne oczy swe zwróciła z wyrazem zdziwionym na doktora, poruszyła ramionami i poczęła z małym uśmieszkiem.
— Interesuje mnie tylko jako potomek znacznéj jakiéjś rodziny, upadłéj tak nieszczęśliwie, że jéj nic nie zostało oprócz pracy. Umiem poszanować taką szlachetną rezygnacyę — dodała panna Emma — ale, szanowny doktorze — niedyskretne py-