Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.




III.

Profesor emeryt mieszkał w jednym z domów przy Jerozolimskiéj alei, wprawdzie na tyle, lecz okna jego na cienisty wychodziły ogródek, powietrze miał zdrowe, ciszę, bo tu ruch uliczny zaledwie słyszéć się dawał i życie sobie urządził nadzwyczaj praktycznie.
Nie miał on pono nic więcéj nad skromną pensyjkę emerytalną, umiał jednak tak się postawić w obec ludzi, iż go miano za bardzo majętnego, skąpego tylko człowieka. Wygadywał się tak czasami wypadkiem z lokowaniem kapitałów, ze zwłoką w opłacie procentów, niekiedy dopytywał o kamienice do nabycia, ale czynił to tak zręcznie, iż gdy go kto za słowo pochwyciwszy, zagadnął o — pieniądze, mógł się ich wyprzysiądz.
— Ja jestem sobie ubogi emeryt — mówił — dajcie mi asaństwo pokój. Profesorowie kapitałów nie zbierają. Ba! ba!
Z tém wszystkiem znajomi jego, zwąc go obrzydłym sknerą, byli najpewniejsi, że znaczne summy ukrywał.