Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.
—   45   —

— O ho! ho! — mawiano — profesor siedzi na listach zastawnych i obligach, ale mruk i skąpiec, nie radby aby o tém kto wiedział.
W istocie widywano go czasem przekradającego się około giełdy, a gdy termin obcinania kuponów nadchodził, dawał nożyczki do ostrzenia, narzekając, że się na papierze bardzo prędko tępią. Ugruntowaną była opinia o nim jako o skrytym kapitaliście.
Zapewne musiało mu chodzić o to, ażeby się tego domyślano, gdyż popełniał niezręczności, które go zdradzały i w mniemaniu tém utwierdzać mogły. Zagadnięty jednak, wyprzysięgał się, gniewał i skarżył, że ledwie żyć ma z czego.
Pomimo mniemanego ubóstwa, używał powszechnéj konsyderacyi jaka należy ludziom grosza. Gospodarz, którego opłacał nadzwyczaj punktualnie, kłaniał mu się bardzo nizko, wszyscy w domu okazywali wielki szacunek, kredyt, gdyby go był żądał, miałby nieograniczony, ale za wszystko zwykł był opłacać gotówką.
Życie przytém prowadził nadzwyczaj regularne i skromne. Jedzenie mizerne przynoszono mu z poblizkiéj garkuchni, kawę zrana i po obiedzie robił sobie sam na maszynce, odzieży mało zużywał, stróż w kamienicy przynosił mu wodę, czyścił buty i zamiatał dwa pokoiki, które wraz z ciemnym przedpokojem stanowiły cały jego apartament.
Z wejrzenia nań trudno się było powołania i zajęć lokatora domyśléć. Nago tu było i ubogo,