a żadne upodobanie, fantazya, zatrudnienie, mogące uprzyjemnić życie nie wycisnęło tu piętna.
Pokój bawialny nagi był nawet, ale niezmiernie czysty. Stojący na komodzie zegar w drewnianéj oprawie, nie szedł oddawna. Na stoliku nigdy żadnéj książki nikt nie zobaczył. Cztery spłowiałe sztychy z historyi Pawła i Wirginii, zwierciadło podrapane i portret profesora olejny, niegodziwie malowany, przyozdabiały ściany. W pokoju sypialnym, łóżko zawsze posłane porządnie, stoliczek, umywalnia, lusterko do golenia — nie było nic więcéj. — W ciemnych kątach kryła się szafa, o któréj powiadano, jakoby w niéj książki jakieś być miały, ale do téj nikt nigdy nie zaglądał. Profesor nie czytywał nic oprócz Kuryera z nałogu, a czasem dodatkowo większéj gazety jakiéj, gdy mu się nastręczyła w kawiarni.
Urządzenie mieszkania oznajmywało człowieka do porządku nawykłego. Ponieważ zamczystych skrzyń ani szaf nie było, utrzymywano, iż papiery swe w banku dla bezpieczeństwa składał.
Zrana wstawszy znajdował już profesor wodę, śmietankę i bułkę przygotowaną, pił kawę zrobioną na maszynce, palił fajkę i, gdy pora była znośną, wynosił się na miasto. Niekiedy wracał ku obiadowéj godzinie, a gdy go nie było, pozostawał w mieście do wieczora, co zimową porą oszczędzało paliwa. Obiady z garkuchni brane, abonowane za znaczkami, jadał tylko z musu, gdyż niezbywało mu na znajomych i na umiejętności przyczepiania się do traktamentów. Wstyd nawet tracił gdy
Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/54
Ta strona została uwierzytelniona.
— 46 —