Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.
—   69   —

Nieco chuda, miała kibić i postawę młodéj panienki, ruchy zręczne, jakby omdlałe, powolne, a choć były nieco wyszukane i monotonne, nadawało to jéj przynajmniéj jakiś odrębny charakter, który nie wszystkie mają kobiety. Znajdowano ją oryginalną.
Mówiła powoli, często bywała zdziwioną, lubiła się dziwić wszystkiemu, bo jéj z tém było bardzo ładnie. Naówczas miała w sobie coś młodzieńczo, dziewiczo naiwnego.
Od pierwszego swojego ukazania się w Warszawie, ona i jéj dom przybrał charakter surowy niezmiernie. Widoczném było, że pragnęła żyć odosobniona, cicho, sama z sobą. Codzień udawała się do kościoła na mszę, skromnie ale po pańsku ubrana, z lokajem niosącym za nią książkę przecudownie oprawną i poduszeczkę z herbami, często się w alejach pokazywała na spacerze, sama jedna, zwinięta wdzięcznie w kąciku powozu, z oczami spuszczonemi, zadumana, nie patrząc na nikogo. Pomimo tego osamotnienia, z którego długo nie wychodziła, opierając się wszelkim znajomościom, dom jéj był na dosyć pańskiéj stopie. Mieszkanie ze smakiem urządzone, wszystko co przy niéj było, lub do niéj należało, wytworném być musiało. Jakim sposobem potém pani Laura przyszła powoli do znajomości, poprzyjaźnienia się ze światem tutejszym, do wkroczenia w te sfery, które nie rade są dopuszczać nieznajomych — pozostało zagadką. Stało się to nie nagle, przychodziło powoli i wydawało się cudem, bo osoby najbliżéj z nią poprzyja-