Nadzwyczaj trudną była w początku z dopuszczaniem mężczyzn do swojego towarzystwa; panie, które sobie życzyły kogoś wprowadzić do niéj, musiały zaręczać najuroczyściéj, że to był un homme serieux.
Kilku językami mówiła pani Laura wprawnie i dobrze, lecz, rzecz dziwna, miała — tak się tłómaczyła — od czasu nieszczęść, jakich doświadczyła, wstręt nieprzezwyciężony do pióra — nie pisała nigdy — na listy odpowiadała ustnie.
— C’est plus fort que moi! — mawiała wzdychając — ze łzami złożyłam pióro raz ostatni, poprzysięgłam sobie nie wziąć go więcéj.
Opowiadano o tém sobie tajemniczo. W historyi przeszłości pięknéj damy były nęcące tajemnice, których kiedy niekiedy przypadkiem rożek się odsłaniał tylko — daléj, żadnemu oku w nie zajrzéć nie dozwalała.
Koło znajomości pani Laury, zrazu szczupłe, rozszérzało się powoli, ale zbogacało coraz większemi znakomitościami. Wszyscy jéj przyznawali takt nadzwyczajny, powagę, wiele zdrowego rozsądku, przymioty, zresztą których określić nie umiano bliżéj. Miała wdzięk, urok — a to w kobiecie staje za wiele.
W towarzystwie nie była wielomówną, nie chciała być dowcipną — sądy jéj były nadzwyczaj oględne, wstrzemięźliwe, lubiła milczéć, słuchać, a nadewszystko — dziwić się. Gdy się dziwiła, była jeszcze prześliczną.
Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/79
Ta strona została uwierzytelniona.
— 71 —