nie ładne. Zakrzyczano ją i za to. Późniéj przed najbliższemi sercu przyjaciółkami wyznawała, że i milczenie pięknéj Laury, zdawało się jéj okrywać pewne umysłowe ubóstwo. Zgromiono ją jako zazdrośnicę — zmilczała.
Ostatnie to przypuszczenie tém było mniéj usprawiedliwione, że nadzwyczajny takt w postępowaniu, przeciwnie, dowodził wielkiéj trafności, rozumu, a książki najulubieńsze wskazywały poważny ducha kierunek.
— Leżą one na stoliku, to prawda! — mówiła hrabianka — alem nigdy nie słyszała aby o nich mówiła i dała poznać, że je choć przerzuciła.
Inne przyjaciółki przypisywały to skromności.
Z wyjątkiem hrabianki Anny, któréj złośliwość wszystkim była znaną, reszta towarzystwa z uwielbieniem mówiła o pani Laurze, ze współczuciem jakie należy nieszczęściu niezasłużonemu, bo że była bardzo nieszczęśliwą o tém nikt nie powątpiewał. Smak jéj w ubraniu, w wyborze mód, czynił ją wyrocznią ilekroć o toaletę chodziło.
Żona pana radzcy Dziemby, która pilno się zawsze starała o to, ażeby żaden salon nie był dla niéj zamknięty, kobieta z wielką umiejętnością życia, umiejąca wnijść wszędzie i znaléźć się jak położenie wymagało; po wielu zabiegach, trudach, zawodach nawet, postawiła na swojém i dostała się do salonu pani Laury.
Nie przypadał on jéj do smaku, bo była z natury wesołą, gadatliwą, niespokojnego ducha, lecz wyjątkowo w Sobotę raz przemódz się mogła i spę-
Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.
— 75 —