z sobą spoufalić, zbliżać, aby chapnąć ofiarę tém łatwiéj i wygodniéj.
Bolek, przy wieczerzy rozgadawszy się, odmalował mu upadek znakomitéj rodziny, do któréj należał, nakłamał obficie i umiał się w świetle imponującém przedstawić przyjacielowi. Nawzajem szlachcic mu się wyspowiadał, że choć ma majątek porządny co się zowie, i na kawalerskie życie stało mu aż nadto, wszelako chciałby się ożenić bogato, aby sytuacyę polepszyć i nie nudzić się samemu.
Przyznał się wreszcie po cichu, że radby przy zręczności lepiéj poznać kuzynkę Emmę, chociaż to dla niego było za mało.
Bolek nieznacznie się zarumienił, ale popił winem i nie dał tego poznać po sobie. Zapytany czyby tam w domu nie postrzegł kogo chodzącego około panny — odpowiedział ni to ni owo. Ton rozmowy nagle się tak zmienił, że dobroduszny ale przenikliwy pan Serafin, coś sobie z niego wywnioskował, ale więcéj się dowiedziéć nie mógł. Wyglądało to jakby mu Bolek nie zbyt radził.
— Widzisz, kochany panie Bolesławie, zwierzył mu się Serafin — ja do zalotów jestem leniuch i ciężki, a z Dziembami łatwobym sobie i w krótkich abcugach radę dał. Kochana ciocia, pani radczyni, była na mnie dawniéj bardzo łaskawa...
Tak to jakość szydersko powiedział z pewnym uśmieszkiem dwuznacznym, że Bolek musiał się domyślać, iż radczyni dla wielu młodych chłopaków bywała łaskawą.
Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/91
Ta strona została uwierzytelniona.
— 83 —