Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/92

Ta strona została uwierzytelniona.
—   84   —

— Co za dziw — dodał z trochą dumy pan Serafin — z radzcą ona nigdy nie była szczęśliwą, to chodząca sztukamięsa, prozaiczny człowiek, ona kobieta uczuciowa...
Serafin zdawał się powtarzać to co i Bolkowi mówiła gospodyni domu. Rzucało to pewne światło na stosunki, ale Bolek był upokorzony nieco: stał teraz w jednym rzędzie z opalonym i niezgrabnym panem Serafinem.
Przy téj wieczerzy dwaj młodzi poprzyjaźnili się mocno, wieśniakowi Bolek w mieście był przydatnym, a Tanczyńskiemu dobroduszny, zamożny przyjaciel także mógł być wielką pomocą.
Stanęli od razu na zupełnéj stopie równości, i rozchodząc się dnia tego, ułożyli nazajutrz spotkać się rano, razem być u Dziembów, i bodaj potém dzień spędzić nie rozstając się do wieczora. Bolek nie miał nic do czynienia, prócz tych lekcyi u radzcy.
Późno powracając do kamienicy, na wschodach pierwszego piętra spotkał Bolek czatującą, jak zwykle Arcię, która go napróżno dłużéj chciała zatrzymać; uścisnąwszy jéj rączkę Bolek uciekł z obawy, aby siostry lub rodzice nie podpatrzyli ich i nie złapali.
Biedne dziewczę zalewało się łzami rozpaczając, że nie jest kochaną, obiecywało sobie nigdy już go więcéj nie widziéć, nie wyjść doń, nie dać znaku życia, pomścić się, lecz postanowienie to trwało zwykle do rana, a jeden uśmiech je rozpraszał. W głowie Arci ułożony był plan nader śmiały;