Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/96

Ta strona została uwierzytelniona.
—   88   —

— Przysięgam, jeżeli bogata, a podoba mi się, zdobędę na wszystko! nie poznacie mnie.
Ożywiona swym projektem radczyni puściła się w niezmiernie szczegółową charakterystykę osoby, domu, towarzystwa co ją otaczało.
Dla pana Serafina strefy te wydawały się nieco za górne — ale perspektywa pięknéj, dystyngowanéj, a nadewszystko bogatéj bardzo żony, czyniła znośną tę przyszłość, w któréj się pod pantoflem już widział...
Cała przejęta protegowaniem kuzyna, piękna pani chodziła żywo po pokoju, całowała go w głowę dawnym znać obyczajem, dawała się w ręce całować i ściskać za nie — i czekała tylko na męża, aby z nim — dla przyzwoitości pomówić o tém, a potém biedz, starać się, prosić o pozwolenie wprowadzenia i t. p.
Rozmowa o tém i o owém trwała tak długo, że w końcu trzeba było co najspieszniéj dopełnić ubrania, zadzwoniła więc, aby Serafina oddać Emmie do zabawiania.
Z nią razem wyszedł wieśniak do salonu, ale o ile z matką był na poufałéj stopie — z panną mu szło jakoś trudno i nie swojsko. Emma z góry nieco się z nim obchodziła, imponowała mu sobą, należała do innego świata. Miał to nieszczęście, że ile razy się do niéj z czém odezwał, byka strzelił. To go dawniéj i teraz onieśmielało.
Chodzenie po salonie i rozmowa zmęczyły go mocno, a pannę musiały znudzić, gdyż zdawała się wyglądać matki, lub kogokolwiekbądź coby ją z téj