Strona:PL Kraszewski - Żacy krakowscy.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.
IV.
Ksiądz Czarnkowski u biskupa Samuela.
Nie będziesz sądził, obu stron nie wysłuchawszy.
l. Przykazanie sędziów.

Już się dobrze ku południowi miało, gdy gmach, w którym się sądy marszałkowskie odbywały, zabrzmiał temi samemi krzyki, któremi przed chwilą zamek się królewski rozlegał.
Tłumy studentów opuściwszy szkoły, szły popierać sprawę zabitych towarzyszów swoich.
Na przodzie tego tłumu, który po większej części w obdartych łachmanach, lecz z dumą w sercu szedł ku domowi sądów, znajdował się Lew Maciejowski, który im także w niepomyślnej do zamku wyprawie przewodził. Za nim w czapkach i bez czapek, obuto i boso, w całych i poszarpanych sukniach, dzieci i wąsate drągale spieszyli z krzykiem towarzyszącym im wszędzie. W środku tego tłumu kilkunastu najsilniejszych niosło trupy pobitych studentów, pokrwawione i blade, a widok ten powiększał jeszcze co chwila i tak już do wysokiego stopnia podniecony żal ich i oburzenie.
Wszędzie tłum ciekawych napełniał okna i ulice,