i czekali cierpliwie, póki im nie będzie dozwolono wylać się ze skargami i narzekaniem.
Król posępny był i gniewny, na twarzy jego bladej malowała się niespokojność, palce trzymał w ustach i co chwila brwi marszczył i czoło. Obok niego stali Samuel Maciejowski bisk. Krak, i w. kanclerz, Mikołaj Grabia podkanclerzy, Stanisław Maciejowski, Jan Tarnowski, Ocieski i mnóstwo prałatów, biskupów, senatorów i księży, wszyscy odkryte mieli głowy i król także, a na stopniach podniesionego nieco, lecz nie wytwornego tronu leżał mały jego kapelusik z piórami, którego obwódka sznurem z pereł otoczona była.
Zda mi się że opisywać króla było by to wedle wyrażenia jednego rzymskiego poety, drwa nosić do lasu, tyle go już razy malowano; lecz że królowie są zawsze przedmiotem ciekawości, a Zygmunt August był niepospolitym królem, wiele zapewne osób ciekawych najdrobniejsze szczegóły, zechce wiedzieć, jeżeli nie wie, jak wyglądał.
Król August był jeszcze dość młody, twarz miał pociągłą, bladawą, oczy podłużne, niewielkie czarne, ale pełne życia i wyrazu, brwi bardzo regularne nie wysoko nad oczyma umieszczone. Nosił wąs długi i bródkę podwójną. Czoło miał wysokie i gładkie — szczegóły rysów nic w sobie doskonałego nie miały, składały jednak całość przyjemną i żywą. Obraz jego na zamku w Warszawie, malowany gdy już był w wieku, szczątki tylko ówczesnej jego okazuje twarzy. Spodem miał król suknię jedwabną ciemnozielonego koloru, u szyi krezę dużą, na wierzchu drugą suknię podbitą lekkiem futrem. Nosił też łańcuch złotego runa, a na palcach miał kilka pierścieni z wielkiemi długiemi kamieniami.
Strona:PL Kraszewski - Żacy krakowscy.djvu/60
Ta strona została uwierzytelniona.