IX. Przy natężonej wszystkich ciekawości rozpoczęło się badanie dwóch służalców.
Pierwszy z nich zeznał wszystko, tak, jakeśmy to już nieraz opisali, a gdy przyszło do głównego zapytania, czyliby to czynionem było z rozkazu ks. Czarnkowskiego, odpowiedział:
— Gdy już studenci rozgonieni i pobici zostali, obróciwszy się ujrzeliśmy, chcąc już wracać do domu, że na progu domu stał ks. Czarnkowski i machając kijem do dalszego bicia nas zachęcał.
Był-że to pewno ks. Czarnkowski? zapytał ks. Przerębski.
— Niezawodnie! odpowiedział sługa.
— Słuchaj, odezwał się w tej chwili ks. Czarnkowski, nicem ci w ciągu twojej służby u mnie nie przewinił, za cóż niesłusznem świadectwem pociągasz mnie za sobą do tak srogiej odpowiedzialności? Czyż, gdyście oba wrócili i gdyście mi opowiadali, żeście spełnili moje roskazy, czyż nie pokazałem wam naonczas leżącego na łóżku trzeciego pijanego w sukni mojej i z kijem jeszcze obok, z którym do was na próg domu wychodził? Wy dopiero zobaczywszy, iż to nie ja byłem i nie roskazawszy nic, bronić także nie myślę od kary za szkaradne zabójstwo, pouciekaliście ze strachu.
— Tego nie pamiętam — odpowiedział po cichu sługa odwracając się, a świadkowie studentów i przytomni studenci głośnym śmiechem napełnili salę. Sędziowie pospuszczali głowy; pisarz odpowiedzi badanych pilnie spisywał, tuż koło nich siedząc na ławie.
Wszystko szło na opak ks. Czarnkowskiemu, ale chciał jeszcze raz ostatni spróbować i zapytał sługi po chwili:
Strona:PL Kraszewski - Żacy krakowscy.djvu/93
Ta strona została uwierzytelniona.