mi zaraz oznajmił, iż po Lwowie chodzi pogłoska, jakoby Ojciec Serafiny umówił się już niemal o nią ze sześćdziesięcioletnim starcem, Jenerałem von Stahlen... Słyszałaś pewnie o nim. Człowiek niezmiernie bogaty, ogromne mający stanowisko na dworze, którego życie i sprawy wszystkim są znane... Jenerał, jak się zdaje — dosyć ci to powiedzieć i napomknąć, nie żeni się dla siebie... chce mieć żonę piękną, młodą, dowcipną dla karjery... Na dworze... przez kobiety robi się wiele...
Rozumiesz..
— To niegodziwy człowiek! krzyknęła Matka... do niego to podobne... Gotów własne zaprzedać dziecko... Według jego pojęć, nie będzie w tem nic zdrożnego, otworzy jej drogę... do sfer i łask najwyższych!! Ale — ja na to nie pozwolę — il a compté sans son hote. — Serafinę zaręczę w Karlsbadzie.
— Rotmistrz powiada — przerwała Ciotka — że Ojciec Serafiny z Jenerałem jadą także do Karlsbadu... Jenerał — muszę ci to powiedzieć, bom go widywała, nie wiem jak wygląda a huis clos, ale w towarzystwie, gdy włoży perukę, gdy napcha usta zębami cudzemi, gdy się wywatuje, wybieli, wyróżuje, wysmaruje, usznuruje... można mu dać lat... mniej pięćdziesięciu... Jest dowcipny, grzeczny... zna
Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/102
Ta strona została uwierzytelniona.