Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

— O! i tem się nie mogę pochwalić — rzadko co mnie bawi.
— Lubisz robótki?
— Nie cierpię.
Adela stanęła zdumiona; — mnie wypowiedziawszy tak całą prawdę, zrobiło się wstyd trochę samej siebie. Tak dziwnie rozpoczęła się nasza rozmowa. Byłam w usposobieniu jakiemś do prawdomowstwa — może chciało mi się okazać oryginalną... Adela wysłuchała chłodno, i gdym ją z kolei wypytywać zaczęła, czem się zajmuje, przyznała mi się, że bardzo lubi rysować, że muzyka jest dla niej potrzebą duszną, że czyta i uczy się... i... że jest bardzo szczęśliwą.
Jeśli ja jej wydałam się dziwnie, nie mniej ona mnie... Gwarzyłyśmy idąc przodem, o tem o owem... porównałyśmy nasze lata, okazała się różnica zaledwie pary miesięcy... Umie ona mimo tej strasznej uczoności być dziecinną i wesołą... coś ma w sobie sympatycznego i dobrego... Obiecałyśmy sobie jak najczęściej się schodzić i być w jak najlepszej przyjaźni...
Gdyśmy powróciły do domu, a Mama poszła spocząć, długo myślałam o Adeli. Jak to różne są charaktery — czy ja nie wiem... usposobienia — czy wychowania... Ona zupełnie w innym żyje świecie...