Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

Jakto może być? Któraż z nas ma słuszność? która droga prowadzi do celu? Dlaczego ona z takim spokojem patrzy na przyszłość, ja z taką gorączką?
Mówiła mi, że nie chciałaby nigdy wyjść na świat większy, że świetności, ani wielkich dostatków nie pożąda, że lubi ciszę i wieś...
A jednak nie jest ona ograniczoną, umie więcej odemnie... umysł otwarty.., czemże się to dzieje?
Wszystkie te tajemnice chyba mi bliższe poznanie się z nią odsłoni.
Co zagadek na tym świecie!



Dnia 24. Czerwca.

Znowu przez parę dni dziennik odpoczywał, za to dziś, mam obfite do zachowania w nim żniwo...
Pozawczoraj zrana Mama dla odmiany chciała się napić kawy pod koronami; siadłyśmy ledwie, gdy Ojciec z nieodstępnym Jenerałem nadeszli i obsadzili miejsca, przy nas pozostałe. Unikałyśmy ich i udało się nam parę razy uciec od nich, tym razem, Mama sama winna sobie... Na twarzy Ojca i jego towarzysza malowała się radość widoczna... Mama z początku, jak zwykle była milcząca... P. von Hahlen zajął się służbą przy mnie, podał stołeczek pod nogi,