Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/149

Ta strona została uwierzytelniona.

Teraz, gdy o tem myślę, znajduję, że to było bardzo, bardzo charakterystyczne — życia nie narazi, na złapanie choćby guza dla mojej miłości się nie porwie, ale guldena dla dogodzenia mojej fantazji, da chętnie.
Trudno od niego wymagać heroizmu.



Dnia 30. Czerwca.

Bardzo miłą poznałam osóbkę przez panią Celestynę. Jest to jakaś kuzynka tego eksbankiera, który nosi parasolik za nią. Przybyła tu z matką, ale ta podobno nie jest presentable i nigdzie się nie pokazuje. Pannę Florę więc, eks-bankier z pomocą swych osobistych stosunków wprowadza w towarzystwo.
Śliczne stworzenie... biała jak alabaster, oczy czarne, cyganki, włos kruczy... coś namiętnego w wejrzeniu, które czuje, że się wydaje z tajemnicą duszy, i kryje trwożliwie. Nieśmiała była w początku. Wybornie wychowana, utalentowana, ogromnie muzykalna, a trwożliwa i nie umie się znaleźć... Wzięłam ją w protekcją i we dwie godziny przylgnęłyśmy do siebie. Wolę ją niż Adelę.
Niezmiernie mi jest wdzięczną, że ją tak ochotnie, serdecznie przygarnęłam. Dałyśmy sobie słowo,