Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/153

Ta strona została uwierzytelniona.

Tydzień! mam tydzień do namysłu.. Ojciec gniewa się, Jenerała przecie nie widać.



Dnia 8. Lipca.

Dziennikowi tylko mojemu mogę powierzyć tę tajemnicę, która dla całego świata nią zostać powinna.
Gdyby mi kto przed kilku dniami powiedział, że się to stać może... wyśmiałabym go... Stała się rzecz okropna — nie do wiary... straszna...
Nazajutrz po rozmowie z Mamą, pogoda była piękna, Baron, Radzca tajny i Oskar ułożyli przejażdżkę w góry... Jak zazwyczaj zostawiono nas samych, i zdaje się jakby naumyślnie Mama ze swojem towarzystwem szła powoli — tak daleko, żem się niespokojnie odwracać musiała, aby nie zostać z p. Oskarem zupełnie en tété a tété, bo się go boję.
Obawa też moja nie była próżna... Posądzałam go o to, że mi może rękę pochwycić... zbliżyć się nadto, ale mi się nie zdawał zdolnym do takiego szaleństwa... Uważałam od początku przechadzki, że był jakiś niespokojny, roztargniony, zburzony... milczący, mniej przytomny niż zwykle...
Widząc się tak daleko od Mamy, stanęłam...