Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/161

Ta strona została uwierzytelniona.
Dnia 13. Lipca.

Flora coś wie, ale zaparłam się przed nią... Uśmiechnęła się złośliwie... Zdaje mi się, że trochę zazdrości. Adela milczy, ale w oczach jej widzę politowanie. To znowu... trochę mnie obraża... przecież los mój tak okropnym nie jest. Mama po całych dniach daje mi przestrogi i nauki... żeby go trzymać ostro... Sama wiem, że to dla mojego szczęścia potrzebne...
Obudza we mnie wstręt niewypowiedziany, a zakochany i natrętny, że się go na chwilę pozbyć trudno. Jedno szczęście, że Mama teraz na chwilę nas samych nie zostawia — o co ja prosiłam...
Ślub naznaczony w Sierpniu, jak tylko formalności zostaną dopełnione, Mama go przyspiesza, a Oskar jeszcze się więcej od niej niecierpliwi — wszystko mu zadysponowałam, jak chcę mieć... liberję, konie, powozy, stół, dwór... Natychmiast jedziemy z Sulimowa do Szwajcarji... — Godzi się na wszystko; przynajmniej posłuszny. Zapisuje sobie zaraz każdą rzecz, ale kończy się na tem, że mu ołówek nie pisze i że ja sama muszę notować...
Mój Boże — jakie to będzie życie — póki ja go nałamię do służby... i wszelki w nim opór zniszczę... Czasami zacina się, jak gdyby chciał oprzeć przy