karzy, radzili środki różne... nie pomogło nic. Najlżejsza na pozór okoliczność, niecierpliwi go naprzód, potem gniew rośnie, wzmaga się, — następuje wściekłość — a naówczas — i ja już nie jestem poszanowaną. Uciekam, zamykam się, zostawiam go w ręku służącego, którego z sobą wziął z domu, i nie wracam, aż gdy ochłonie...
Oprócz tego jest namiętny, podejrzliwy, zazdrośny — chce się okazywać panem, a w istocie brudno skąpy — w ostatku — moja Mamo! — jak w Karlsbadzie pożerał oczyma piękne panny, tak tu... lata za ładnemi twarzyczkami świeżemi, bo moja już mu się przykrzyć zaczyna.
W kilka miesięcy po ślubie, znalazł naprzód Szwajcarkę, którą koniecznie chciał mi narzucić za garderobianę, a gdym się oburzyła i zagroziła że go porzucę, dopiero się opamiętał. Wiem że Szwajcarka jechała osobno... tyle tylko na tem zyskałam, żem jej mogła nie widzieć...
Była bym zupełnie na to wyrozumiałą, gdyby raczył zapomnieć o mnie, ale — niestety — miłość powraca paroksyzmami... a jego przymilania się, są dla mnie męczarnią i wstrętem. — Zdrowie jego od tych wszystkich razem szałów, znacznie się pogorszyło... a humor nie naprawił...
Wystaw sobie moje życie? Mamże z niem wra-
Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/183
Ta strona została uwierzytelniona.