Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/188

Ta strona została uwierzytelniona.

potakuje fantazjom, służy dziwactwom i wyzyskuje słabości... może nim władać, nie ja... Oskar przy tem cierpi napady...
Radca mi nie dał dokończyć...
— Tak, rzekł — smutne to... nie przeczę, ale przecież ja i pani możemy przecież coś poradzić na to.
— Pan może, ja — wątpię. Wyczerpałam już i cierpliwość i siły... Stryj starał się mnie uspokoić i wrażenia te zatrzeć, zmilczałam... Prosiłam go tylko aby mi wyrobił na jutro konie do Sulimowa, bo bym chciała Matkę zobaczyć.
— Możeby lepiej prosić ją, aby tu przyjechała, rzekł Radca... Oskar przy obcych więcej się ma na baczności.
Zdaje mi się, iż domyślił się tajnej myśli mojej, postanowiłam bowiem wyjechać, i nie wracać. Co z sobą zrobię, nie wiem, ale z nim życie, zabiło by mnie... czuję to... Oskar wszedł, gdyśmy o tem mówili, że chcę Matkę odwiedzić. Radca mu o tem wspomniał.
— Prosiłabym na jutro o konie. Nie odpowiedział nic — dziko tylko spojrzawszy ku mnie... i ruszając ramionami.
— Możebyście jechali razem? wtrącił Radca.
— Oskarowi potrzeba odpocząć i rozpatrzeć się w domu — poczęłam żywo — pojadę sama...