Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/197

Ta strona została uwierzytelniona.

Mamę on niecierpliwi i zawsze się z sobą kłócą, a teraz, przy jej utrapieniach, uniknąć chciałam powodu do nowych sporów i rozdrażnienia, wzięłam Wuja do mojego pokoju...
— Naprzód, odezwał się — bez łez, bez szlochów, bez narzekań, zimno, sucho, nie przesadzając, mów mi całą historję swoją, słucham... Domyślam się wiele, ale chcę wiedzieć wszystko.
Byłam mu posłuszną — nie zataiłam nic, aż do sceny ostatniej...
— To bydle — zawołał — żaden w świecie wzgląd nie może cię zmusić do życia z nim... Mowy o tem być nie może.. Matce dziś wyrzucać los, który ona ci zgotowała, byłoby okrucieństwem... Ja ztąd wprost jadę do Radcy tajnego, i będę się starał o separację. — Jeżeli jej nie zechcą dopuścić, wyświecim postępowanie tego idjoty i pozwiemy o zamknięcie go w domu obłąkanych...
Wuj hamował się przy mnie, ale gniew jego przebijał się chwilami, tak gwałtowny, żem go uspokajać musiała... Baron ma się coraz gorzej.. Mama nie zważając na brata... pojechała znowu... Uprosiłam Porucznika, aby nie spiesząc do Herburtowa, pozostał przez ten czas ze mną...
W Sulimowie dziś smutno... jak na cmentarzu... ile się razy drzwi otworzą, drzę aby ktoś nie wszedł