Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/221

Ta strona została uwierzytelniona.

zdrowie jego oddawna wymagało spoczynku, i zdaje mi się, że interesa też familijne niespodzianie go powołały...
Nie rozpaczam jednak, że nam kiedyś powróci...



Dnia 1. Lipca.

Mój dziennik!... zajrzałam do niego, ale nie mam najmniejszej ochoty ciągnąć go dalej tak niewolniczo... Staś mnie całą pochłania... Przebywam z nim i dla niego całe dramata, w kilku godzinach... Dziecię płacze... jak tu odgadnąć tę łzę tajemniczą? Na to, potrzeba serca i instynktu matki...
Dziecię się śmieje — jak tu ten błogosławiony uśmiech przedłużyć! Napiera się dziecię — jak mu odmówić tego, co dlań byłoby zgubą? Miłość bywa szaloną... Zapomina o niebezpieczeństwie, a chciałaby dogodzić ukochanemu... O macierzyństwa dzieje.. któż was spisze...
A jednak choć tak serce pełne.. jak mi tu teraz pusto — jak pusto! I nie mam prawa westchnąć, i nie mogę się poskarzyć, i nie wolno mi powiedzieć, żem Stasiowi na ofiarę dała serce moje... I nigdy on, o tem wiedzieć nie będzie...