Józefa, cały dzień będziemy miały wolny. Pani Feller rozumie to przecie, że dla nas dobra turniura, wdzięk, gracja, umiejętne znalezienie się, może więcej niż wszystkie nauki znaczą... a że na święty Józef tańcować wolno, pewno wieczór fortepian będzie w robocie i nogi...
Niewielka to z tego pociecha... Kilku nauczycieli, którzy są łysi i dla rumu w herbacie, nie dla nas przychodzą, i kilku braciszków, tych obrzydłych studencików, których ja cierpieć nie mogę... Ale zawsze się tańcuje...
Sprawdziły się wszystkie moje domysły; niemieliśmy dziś klass... a wieczorem tańce... Zawcześnie sobie ułożyłam, że mnie głowa boleć będzie, że ją zwiążę jedwabną chustką i wyproszę się do mego pokoju... aby się cała poświęcić temu mojemu kochanemu dziennikowi. Dopiero od dni kilku go piszę, a nic mnie nigdy w życiu tak nie zajmowało... Pierwszy powiernik, najlepszy mój przyjaciel...
Na dole brzmi walc Straussa... Przysięgnę, że go gra Kamilka... bo bez taktu... Słyszę śmiechy... solenizantki w białych sukienkach... Widziałam u Józi