Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/250

Ta strona została uwierzytelniona.

nie — zbroi cię na przyszłość. Jesteś czarująco piękną... Powinnaś mieć ambicję! Co wart człowiek bez tego!
Wyżej, a coraz wyżej piąć się potrzeba.
Ruszyłam ramionami tylko...
— No, na tę zimę nie mówmy jeszcze o tem, sama się przekonasz, iż ten Lwów jest mieściną, i że gra tu świecy nie warta...



Dnia 20. Października.

Prezentacjom niema końca. Okazuje się, że mam tu, jak każda nowość, szczęście. Któżby się tego spodziewał, dla tej zbladłej twarzy i zwiędłego serca... Ojciec i Józia nie dają mi pokoju...
Młodzież, którą tu spotykam, szczególne czyni wrażenie — jest to rodzaj ludzi osobliwy... Gdy sobie kogoś dla porównania przypomnę — widzę całą czczość tych ładnych lalek, których jedyną zaletą, że wyglądają bardzo wytwornie, często smakownie. W tej łupince świecącej — nie można się dopytać ziarna... O koniach, kartach, o drobnych dnia wypadkach, szwargoczą... a mało o czem więcej myślą, jak się zdaje...
Może o kobietach...