Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/258

Ta strona została uwierzytelniona.

żywotnią, czułabym się swobodniejszą. Ojciec się niewiele spodziewa. Jak tylko legata są, pewnie nam nie wiele się z tego okroi...



Dnia 1. Listopada.

Tajemnica testamentu Wuja odkryta, przysłano mi kopję jego. Majątek ziemski, wcale niewielki w istocie, mnie zapisał — ale cóż to tam z tego? Ojciec mówi, że rocznie i sześciu tysięcy guldenów nie zrobi.
Daleko znaczniejsze kapitały, wszystkie rozpisane na bursy, dla ubogich krewnych, na zapomogi, na fundacje dziwaczne, z których niewiedzieć kto będzie korzystał... chyba urzędowi opiekunowie, co swoim krewniakom i protegowanym porozdają...
W głównym majątku słyszę dworu nawet porządnego niema, tylko folwark stary, pod słomą, w którym nieboszczyk mieszkał do śmierci. Stara gospodyni mu w garnkach coś tam prażyła, obchodził się jednym sługą, co go woził i buty mu czyścił... Skąpstwo miało być posunięte do najwyższego stopnia, bo jakżeby inaczej przeszło trzykroć sto tysięcy mógł zebrać, na te tak zwane dobroczynne cele...