Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

ny... Mama jest wprawdzie żywą, ale też pełną taktu i rozumu.
Zdaje mi się, iż Ojciec nigdy jej jakoś ocenić i zrozumieć nie mógł. Powtarza to zawsze przed Ciocią Hrabiną, że się urodziła pour étre incomprise. A! ta droga Mamcia, z tem swem serduszkiem złotem... Nic bym nie pragnęła, tylko do niej być podobną. Co za dystynkcja, jaki wdzięk... co za takt... ile uczucia... Niema człowieka którego by nie oczarowała.
A sama powiada, że całe życie była nieszczęśliwą... Zostało nam niewiele majątku.. Papa podobno dużo stracił, a jeszcze na nią śmie narzekać, iż ona była powodem ruiny. W Sulimowie u nas wcale jej jeszcze, dzięki Bogu, nie widać i nie czuć... Mama gdziekolwiek jest, umie się aureolą wdzięku i elegancji otoczyć. To jej przyznają wszyscy i Kuzyn nasz, a dobry, najlepszy przyjaciel, opiekun, sąsiad, ten kochany Baron Herman... który się cały nieszczęśliwej Mamie poświęca.
Dla mnie on zastępuje też opiekuna i Ojca... Niewiem, dlaczego Ojciec go tak nie lubi, że się z sobą wcale nie spotykają, musiał mu pewnie prawdę powiedzieć, bo Ojciec wielce zawinił. Mama się z tem nie kryje, choć mi go szanować i kochać każe, lecz i przedemną się nieraz z tem wymówiła. W innych