Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/272

Ta strona została uwierzytelniona.

znaczącym, który tu spotyka tylko dwojakiego rodzaju ludzi — albo nieosobliwego charakteru, albo mających na sobie grzech pierworodny emigranctwa, którego nawet chrzest obywatelstwa galicyjskiego zmyć nie jest zdolny.
Rotmistrz mówił jeszcze długo, lecz nic więcej nie powiedział — były to warjacje z tego samego tematu. Ja już później nie wznawiałam rozmowy, z której się wiele nauczyć nie mogłam. Mama i Ciocia wracały do tego przedmiotu — aby mnie wybadać. Wszyscy zdawali się przeciwni.
Nie wiem prawdziwie, czy mam w charakterze przekorę — ale gdyby byli pochwalili myśl tę, może bym się zlękła; gdy odradzać mi zaczęli, uparłam się przy niej, i w duchu jej broniłam.
Być może, iż Ojciec też wpłynął na mnie, rozwijając, jeśli nie ambicję, to ciekawość...
Przypominam sobie zabawną rzecz, którą ostatni raz przed wyjazdem, popierał sprawę przyjaciela: — Sam mi mówił, że wcale nie jest i nie może być zazdrośnym!
To i śmieszne i obrażające niemal. Więc chyba nie kocha mnie wcale, bo miłość każda jest zazdrośną, chce tylko... żony jako pięknej lalki i majątku. Ale — pewna jestem, że Papa sam to wymyślił, sądząc, że mnie tem mocno zobowiąże...