Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale ona powiada, że małżeństwa z miłości, bywają gorsze jeszcze...
Ile razy mi się udało podsłuchać rozmowy Cioci z Mamą, o niczem nigdy nie mówiły tylko o mężczyznach i miłości... Wiele z tego skorzystałam... I Ciocia i Mama godzą się na to, że nie ma nieszczęśliwszej kobiety nad tę, która nie jest panią swego serca.
To serce... ma być coś okropnego... Ciocia powiada, że go nigdy nie miała i dlatego całe życie była szczęśliwą. Ja sobie zawczasu zapowiedziałam, że go mieć nie chcę... Mama wpoiła we mnie pewne zasady, od których nie odstąpię... Będę panią siebie, serca i losów moich...
O cóż idzie ażeby być szczęśliwą!... Ciocia mówi i Mama się na to godzi, iż pierwszym warunkiem jest wielka fortuna... i że kobieta, która jej nie ma, przestaje być nią, a staje się istotą podrzędną i bez wdzięku... Potem trzeba być comme il faut, a na ostatek zawsze panią siebie... i zimną, zimną a obrachowaną...
Zdaje mi się że Mama była nadto dobrą, i ztąd wszystkie jej zawody...