Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/294

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zdaje się — rzekł wzdychając — że niema co pytać o nie, ani szukać. Słyszałem opowiadanie, że Baron chcąc się ratować od zaskarżenia, jakieś klejnoty właśnie zastawił u jubilera, i 50.000 guldenów chciał ofiarować pokrzywdzonym.
Julka wróciła z próżną szkatułką... Znalazła ją pod stołem... znikły moje brylanty...
— Czy mogę się upomnieć o własność moją? — zapytałam.
— Niezawodnie — uśmiechając się odparł prawnik, ale musisz pani męża obwinić o potajemne ich przywłaszczenie, co mu lat kilka ciężkiego więzienia przyczyni...
Józiu droga!! już więcej pisać nie mogę, płacz ze mną... lituj się nademną... przyjedź jeśli możesz... Ja, com zwątpiła o wszystkiem, niechaj choć w przyjaźń uwierzę.
Twoja Serafina...



Wiedeń 26. Grudnia.

Odebrałam list twój — nie potrzebujesz świadectw na to, że ci dziecię chore, i że przyjechać niepodobna — wierzę ci, bo list twój przejęty jest miłosierdziem nademną...
Dziś, dziś drugi dzień świąt Bożego Narodzenia.