Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/296

Ta strona została uwierzytelniona.

zamknę w Sulimowie, albo w starej nawet oficynie po Wuju... nie chcę świata, ludzi — nic! nic! Zapłakać się i umrzeć...



Wiedeń 29. Grudnia.

Moja droga Józiu... Obiecują mi nareszcie uwolnienie ztąd — radabym uciec jednej godziny... Ojciec się zwlókł z łóżka, chodzi już i stara się przed sobą samym i mną uniewinnić... Powiada, że takie nieszczęście każdemu trafić się mogło, i taki oszust, owoc teraźniejszych czasów, każdego uwieść był zdolnym. A! ja od pierwszego wejrzenia wstręt miałam do niego.
Znasz moje dzieje — wiesz, że raz w życiu miałam słabość, miałam przywiązanie do człowieka, o którym ci opowiadałam... W chwili, gdym owdowiała, znikł mi z oczów, potrzeba się rozstać było... Aż do tej pory, nigdy najmniejszej o sobie nie dał mi wiadomości.
Wszyscyśmy sądzili że zginął, umarł, że nie powróci nigdy. Wczoraj, gdym moje nieszczęśliwe graty pakowała, służący przypadł, niosąc mi bilet.
Wyczytałam na nim — Opaliński! W takiej chwili, zdało mi się, że go Opatrzność zsyła... Ka-