jące z nami. Na dwie hrabianki i parę baronówien, mamy dziesięć przynajmniej panienek bez żadnego imienia i tak prostego wychowania... Po francuzku mówi się tylko w pewnych godzinach... Panna Ropecka niema żadnej manjery i dobrego tonu... Nauczyciel tańca, który miał być Francuz, zmienił się na prostego jakiegoś baletnika, wygnanego z Warszawy... Tysiące takich rzeczy... Mama słuchała w milczeniu i potrząsała tylko głową... Oburzyło ją i to, że zakazano panienkom dawać tytuły im należne i tylko po imieniu je nazywają. Mówiłam też, iż żadnego względu dla osób wyższego w świecie stanowiska, nie mają... Potem te roboty ręczne, które tylko ręce psują...
Zaledwie ręce wspomniałam, Mama się przeraziła okropnie i kazała mi natychmiast zdjąć rękawiczki... abym pokazała ręce... W istocie drugi palec miałam pokłóty, i trochę od igły skórę stwardniałą, co do najwyższego stopnia obruszyło ją. Niepowiedziała nic, lecz z twarzy widziałam co czuła... — Na miłość Boga — zawołała, miejże o rękach staranie. Raz popsute nigdy już nie wrócą do swej świeżości... Muszę przestrzedz Fellnerowę, że przecież córki na garderobianę i haftarkę kształcić nie myślę.
Jeżeli Mama dni kilka zabawi... a! nie śmiem się tą nadzieją łudzić, ale mi się zdaje... iż wyrobię
Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.