Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.

to, aby mnie z pensji odebrała... Mogłaby wziąć Angielkę do domu... jeśli już o ten język chodzi... Ta pensja... ale — cierpliwości...



Dnia 23. Marca.

Wczoraj nie było sposobu, nie było chwili napisać ani słowa w tym kochanym dzienniku moim... Byłyśmy w teatrze razem... wróciły późno. Do loży zeszło się mnóstwo osób znajomych, bo dosyć, ażeby się Mama gdzie pokazała... roi się zawsze koło niej... Mieliśmy to, co tu nazywają najświetniejszą młodzieżą... Ja siedziałam w kątku, prawie niepostrzeżona... biedna pensjonarka... Śliczną Mamę otaczano hołdami... Ale jakaż bo była zachwycająca!
Książę W..., hrabia N... i nieznany mi jakiś pan, którego zwano Szambelanem, dosiedzieli do końca sztuki, odprowadzili do powozu i — Mama zmuszoną była prosić ich na herbatę... Chociaż w podróży, kochana Mama zawsze jest tak przygotowaną, że przyjąć może u siebie i nie powstydzić się. Wieczór spędziłam na uboczu, ale bardzo przyjemnie... niby nie słuchając... niby nie słysząc, a na ostatek skazana do sypialnego pokoju, z którego doskonale mogłam głośną się nasycać rozmową. Cóż