le... Chociaż krwią do nas należy i jest nam bardzo bliskim, ale zawczasu wyrwał się do wojska, wpadł w złe towarzystwo i zrobiło to z niego cudaka, du plus mauvais genre... Gra jakiegoś filolozofa grubianina rolę... i est secourant... Ale jest człowiek bogaty... jest milionowy i trzeba się starać o pozyskanie jego łaski, coute, que coute, bo my... bardzo, bardzo jej potrzebujemy...
Pocałowała mnie...
— Moja Serafinko — dodała — dasz dowód taktu i talentu jeśli mi go zawojujesz... Trzeba być naiwną, śmiałą,... i afiszować wielkie sentymenta...
spróbuj...
Tak wyzwana, powiedziałam sobie, że choćby mnie to najwięcej kosztować miało, popiszę się przed Mamą... Widziałam z jej nalegań, instrukcji... nauk, że mi nie bardzo ufała... Spytałam raz jeszcze, co Wujcio lubi... Ruszyła ramionami... wszystko ordynaryjne.. nudne i niedorzeczne... zły ton i grubiaństwo...
Jeszcześmy rozmawiały, gdy w przedpokoju dał się słyszeć głos Wujcia, a Mama się wzdrygnęła... Żartował sobie i baraszkował ze służącym... to jego genre... W momencie Mama z tym nieporównanym talentem jaki ona ma tylko, ułożyła twarz wesołą, uśmech wzięła na usta — i — jakby jej najpilniej było — rzuciła się na spotkanie...
Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/48
Ta strona została uwierzytelniona.