Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.

dzieć że byłam szczęśliwą. Pochwała Mamy... to dla mnie patent dojrzałości, jak mówią studenci...
Byłyśmy tego wieczora jak dwie przyjaciółki. Mama mi pozwoliła rozporządzić reńskiemi wedle upodobania... Sądzę że to próba... ale i z tej spodziewam się wyjść zwycięzko... Słyszałam jak potem z Pilską szeptały długo... Przysięgnę że o mnie... Czy Pilska tylko dotrzyma słowa?... Podsłuchać nie było sposobu... Zobaczymy jutro... Serce mi bije... A! gdyby się z tej pensji uwolnić... Mama mi się wygadała że babka nasza w piętnastym roku wyszła za mąż... za daleko starszego od siebie, z którym — robiła co chciała! Szczęśliwa!



Dnia 1. Kwietnia.

Dziennika pisać nie było sposobu... Wyrzucałam sobie tę niestałość, ale to Pilska, to Mama, to ktoś, to coś przeszkadzało, a nie chciałam żeby mi zaglądano...
Wszystko poszło po mojej woli. We dwa dni po bytności Wujcia stanęło na tem, że mnie Mama od Fellerowej odbierze, nie obrażając jej, pod pozorem rady doktora, który życzy dla moich słabych piersi wiejskie powietrze. — Z moich reńskich kupi-