bożałego domu... Zowie się Miss Jenny Bomburry... Powodzenie trochę mnie uzuchwaliło — i myślę sobie... myślę sobie... jak mi się Miss Jenny bardzo niepodoba... no-to ją z pomocą Pilskiej i własnego trochę rozumku, wygryźć potrafię.
Baron Herman, który pada przedemną, i który się nie kryje, że mnie wielbi, pomoże mi także u Mamy, bylem tylko pisnęła słówko... Mam już moich sprzymierzeńców...
Codzień bardziej przekonywam się, że z Pilską dać sobie rady także potrafię, bo mi się wygadała, iż w przyszłości rachuje na mnie. Biedna! na własne wdzięki wcale już liczyć nie może... Uważałam, że bardzo mnie sobie jednać stara, a ja chcę być dla niej niezmiernie czułą.
Od niej się też wiele, wiele nauczyć można... paplać lubi... choć ciągle powtarza, że nie czas jest, abym o tem lub owem wiedziała... tak jakoś w porę zamyka usta, że zawsze ostatek odgadnąć mogę...
Sulimów, choć ta młoda wiosna bardzo brzydka, wydał mi się ładny... Pałac, ogród, wszystko u Mamy nadzwyczaj eleganckie i pańskie... choć ciągle słyszę narzekanie na interesa, i Mama się wygadała przy kuzynku Baronie, że gdyby nie on... nigdy by się na właściwem stanowisku utrzymać nie mogła...
Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/55
Ta strona została uwierzytelniona.