abym nienawistnego ojcu Barona nie wspominała... i oznajmiła, że oprócz jakiejś drobnostki może, od ojca nic nie dostanę, bo sam resztkami goni...
— Odmaluj mu nieszczęśliwe położenie tej ofiary... dodała o Mamie...
W godzinę konie zaszły, Mama mnie uściskała milcząc i szepnęła: — wracaj jak najprędzej...
Miss Bomburry polecono także, abyśmy bawiły jak najkrócej. Ojca zastałam w zajezdnym domu, zdaje się że czekał na mnie i spodziewał się takiej odpowiedzi...
Znalazłam go zmienionym, utył jakoś, a mimo to, mizerny, osłabiony... i bardzo się postarzał. Przyjął mnie czule dosyć, ale z większą może ciekawością niż rozrzewnieniem... Począł mi się przypatrywać mocno... aż mnie to żenowało...
— Jesteś, jakem się spodziewał — rzekł, panienką już dorosłą, i chwała Bogu, wcale ładną. Cieszy mnie to... masz lat ośmnaście... Pensja i nauki skończone...
— Uczę się angielskiego...
— Bardzo dobrze...
Miss Bomburry wyjęła książkę z worka, a myśmy przeszli do drugiego pokoju. Zaczął dopytywać o Mamę, opowiedziałam, jak jest cierpiącą mocno, że musi jechać do Karlsbadu i t. p. Zmilczał na to.
Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/69
Ta strona została uwierzytelniona.