Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

pchnąć, muszę od niego wszystko znosić, bo by rozgniewany zapisał co ma, na dalszych krewnych... a ten człowiek nietylko niema litości nademną, ale zdaje się rozkoszować, męcząc.
Baron ruszył ramionami...



Dnia 19. kwietnia.

Czasu jeszcze mamy dosyć do wyjazdu w tę podróż, która mnie niezmiernie cieszy. Żyję nią!
Pierwsza to moja podróż za granicę! Nie pojedziemy prędzej jak w Czerwcu. Mama mówi, że i to wcześnie, bo prawdziwie dobre towarzystwo zbiera się znacznie później, ale naówczas ma być drożej jeszcze...
Gdyby nie to, dosyć by było nudno... Miss Jenny mało się do mnie mięsza, ale też z niej nie wiele mam pociechy... Odbywszy lekcję, zamyka się ze swojemi książkami. Wszyscyśmy w tem zgodni, że nieznośna, ale znaczy coś, że się nią pochwalić możemy. Mama ją pewnie dłużej roku trzymać nie będzie... Ja już po angielsku mówię trochę, a wątpię, żebym tego języka kiedy potrzebowała...
Zaciekawił nas Baron wczoraj... Wieczorem się coś zgadało o majątkach, o zarządzie, o niedostatku