Strona:PL Kraszewski - Dziennik Serafiny.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.

się był zmięszać... zarumienić, zblednąć! nic a nic... Boję się, żeby mnie jeszcze śmieszną nie uznał...
Intryguje mnie doprawdy.
Miss Bomburry, ledwieśmy odeszły, zgorszona mocno, nie omieszkała uczynić uwagi, iż nie wypadało zaczepiać młodego człowieka. — Odpowiedziałam dumnie, że przecież to jest nasz oficjalista. Cóż to może mieć za znaczenie?
I co to do niej należy?
Trzeba się pozbyć tego grata nieznośnego z domu... Przez cały czas przechadzki słowaśmy już nie mówiły do siebie... Dawać sobie tony guwernantki, których ja nie znoszę!!
Niewypada mi się skarzyć Mamie... boć przecie i sama sobie dam radę.



Dnia 5. maja.

Żebyśmy już mogły czy do Karlsbadu tego wyjechać... czy — niewiem co, żeby się sobie stało... czegoś mi brak, nudno mi, najmniejsza rzecz niecierpliwi... jestem w ciągłem oczekiwaniu... sama nierozumiem czego mi brak, nudzi mnie wszystko.
Napchałam sobie głowę temi maminemi powieściami francuzkiemi, zburzyły mnie... obok tych błyskotliwych obrazów, moje życie na wsi — nieznośne...