Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/117

Ta strona została skorygowana.

sołość nasza nie jest dostateczną waszmości do rozweselenia przyczyną?
— Tak!... nie!... to jest... tego... — jąkał się coraz bardziej plątając kaznodzieja. Zresztą może pierwszy raz w życiu, Bóg łaskaw tę słabość mi wybaczy, wypiję zdrowie waszmości. Niech to będzie dowodem, że cię wysoko szacuję, kiedy się dopuszczam dla twej miłości, tego, czegobym pewno nigdy dla nikogo nie zrobił. To mówiąc, wychylił spory puhar, postawił go i zamilkł. Ksiądz Jurski w milczeniu, rozczulony do łez prawie, uścisnął go i oddalił się szybko.
Na kaznodziei, niezwykłym do używania mocnych trunków, tak spora miara napoju niemały uczyniła skutek; zarumieniło się jego lice, oczy zajaśniały, uczuł jakąś rzeźwość, wesołość, jakgdyby się tylko co na świat narodził. Wszyscy to spostrzegli i dziwili się odmianie, której dotąd nigdy nie widzieli; kalwin zaś, czując w sobie chęć do wylania radości, którą go trunek udarował, obrócił się do pana Pietkiewicza, dozorcy zborowego, który dla nader ograniczonego umysłu, wcale do rozmowy nie był pochopny.
— No! cóż waszmość milczysz jak kamień? patrzno, wesołość ich i moje oddawna zachmurzone rozmarszczyła czoło, a waszmość obojętnym na nią jesteś!
— Hm! — odpowiedział dozorca — bo ja się zamyśliłem!