Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/156

Ta strona została skorygowana.

Chłodno! czyż ja stąd nigdy nie wyjdę? Nie!... bo któż mi ten kamień odwali! ten kamień jest moja śmierć... za tym kamieniem świat... Staś... syn... Wilia... za nim wszystko... a ja tu! tu same groby! tylko groby! pusto! głucho! bo dusze tych ciał poszły daleko... błądzą sobie po znajomych za życia miejscach! A! ta trumna otwarta! jakgdyby dla mnie! nie gniewaj się, nieboszczyku, że się koło ciebie położę!... Będzie dla nas dość miejsca dla obojga! Trzeba umrzeć! Ach! jak umrę, to mój duch poleci sobie nad Wilię, do domku, gdzie dawniej młoda, ładna... ładna? czyż można piękność wspominać między trupami?... ale ja byłam ładna... byłam kochanką, biegałam po łąkach, za kwiatkiem, za motylkiem, za Stasiem... dziś leżę... w trumnie i cisnę do łona spróchniałe kości... Czemuż umrzeć nie mogę!
O! już umarłam! nie! mój Boże... Staś, mój syn!... usnę trochę, może śmierć we śnie mnie zaskoczy!...
Przeklęty trup, nie chce mi miejsca ustąpić! mnie tak ciasno!
Tu posunęła się matka Marya, wywróciła się trumna i potoczyła się w głębi. Jeden jęk tylko dał się słyszeć... a potem milczenie grobowe.