Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/185

Ta strona została skorygowana.

kiedy jest tyle nieszczęśliwszych ode mnie? Dawidzie, ja mam nadzieję, że ty kiedyś porzucisz te podróże, że będziemy żyć razem, zawsze razem, jak małżonkowie, o których tak lubię czytać w biblii! Jest to jedyna księga moja: w niej czerpam pociechę na wszystkie nieszczęścia, z niej wyczerpnęłam tę wyższość i moc umysłu, której się we mnie dziwią! w niej widzę prawdziwych bohaterów, przykłady cnoty i cierpliwości... Ach! ileż razy nad biedną, błąkającą się Agar płakałam...
— A czytałaśże o Dalili? — przerwał ponuro Dawid, porywając się w gorączce.
— Czytałam; cóż dziwnego? wszak ona była żoną Samsona?
— Żoną!... o!... — przerwał Dawid, którego oczy dziko zajaśniały — oh!... źle mi bardzo, nie wyżyję!... umrę!
— Boże! co ty mówisz?...
— Nie przerywaj mi, Justyno... może umrę, chcę, żebyś wiedziała... czego doznał twój Dawid za życia; słuchaj i lituj się nade mną...
Mieszkałem w Saksonii: mój ojciec był pastorem w małem miasteczku... gdzie było kilkudziesięciu kalwinów. On to przymusił mię do ożenienia się z córką bogatego kupca bławatów...
— Jakto? tyś był żonaty?
— Słuchaj, Justyno. Byłem — i przeklinać będę całe życie, moje pierwsze ożenienie... Żona moja nie czuła ku mnie żadnego przywiązania, owszem, zdawna przyrzeczona innemu ja-