Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/187

Ta strona została skorygowana.

począć przez ten czas; zaczniem na nowo, nie dam ci pokoju, poprzysięgłam to sobie!
Tu zamilkła. Ja, milcząc i pożerając rozpacz moją, przechodziłem się w milczeniu po izbie. Ona odezwała się znowu po chwili:
— Czekałam cię długo; jużem nieraz myślała, żeś gdzie w drodze łeb skręcił; ale wróciłeś jeszcze na swoją biedę, bo ja w twojej niebytności nad tem tylko suszyłam głowę, jak ci najlepiej dokuczyć.
Wybiegłem znowu, poleciałem za miasto dręczyć się swemi myślami, późno w noc powróciłem do domu i poszedłem prosto do mojej sypialni, gdyż od czasu wesela nie dzieliłem nigdy łoża z moją żoną.
Ledwiem się położył i światło zgasił, wzywając snu, na ulgę jedyną cierpieniom moim, usłyszałem kroki czyjeść w korytarzu, prowadzącym do drzwi moich, i wkrótce ujrzałem żonę z pochodnią w ręku. Weszła i szydersko uśmiechając się, postawiła światło na stole, a sama zbliżyła się do mnie:
— Ha! ty śpisz, Dawidzie, a ja czuwam! — odezwała się nielitościwa kobieta. — Zapominasz o mnie: ale ja nie zapominam o tobie. Zostałeś mężem moim, musisz wedle prawa dzielić ze mną łoże małżeńskie: musisz! nie chcę, żebyś choć chwilę w życiu miał spokojną, ty, coś zatruł wszystkie dni i godziny życia mojego.
Zerwałem się z łóżka i chciałem uciec pe-