Strona:PL Kraszewski - Kościół Święto Michalski w Wilnie.pdf/193

Ta strona została skorygowana.

łby im spadnie! Niech się pieką psy, tak jak w piekle całą wieczność piec się będą.
— Panie Anatazy, czy widzisz asindziej, że oni pono myślą oknami uciekać.
— Nie puścim! hej, bracia! żeby nie umknęli wkoło; a który pierwszy łeb kosmaty pokaże, choćby sam wojewoda, kamieniem, jak żabę!
W uniesieniu dzikiej radości cały lud podnosi w górę czapki i wykrzykuje w niebo głosy; wtem huk ręcznych wystrzałów z tyłu słyszeć się daje. Na ten odgłos, na widok padających, rannych i zabitych, kobiet, dzieci i starców, którzy się przywlekli korzystać z chwili zemsty, rozsypują się wszyscy znowu. Zgiełk, zamieszanie, krzyki, strzały rozlegają się wkoło, a ten obraz tak okropny oświeca pożar, obejmujący dach cały. Niektórzy z uciekających cisną się do Jezuitów, inni w niewypowiedzianym przestrachu uciekają sąsiedniemi ulicami do miasta. Piechota przyciska pozostałych, pastwiąc się nad nimi nielitościwie; a głosy ich płaczliwe i błagające, głuszą dźwięk dzwonów i zgiełk uciekającego ludu.


W czasie, kiedy lud bezskuteczny szturm przypuszczał do pałacu Radziwiłłowskiego, kiedy całe pospólstwo skupiło się w tę stronę miasta, wkoło zamku największa panowała cichość. Dwóch piechurów na straży, z doby-