Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/102

Ta strona została przepisana.

naród, umie szanować dobrodziejow swoich.
— Szczęściem nie potrzebuję, odpowiedziała Urszula, doświadczać tych proźbami mymi, którzy mnie dawniéj prosili. Znajdę sobie spokojny przytułek, u Sióstr któregokolwiek klasztoru.
Wielmożni Panowie — dodała po chwili, czémże wam jeszcze usłużną być mogę, przed Królem i Panem moim.
Powstał Daniłłowicz na te słowa i zbliżywszy się ku niéj tak mówił.
— Król Jegomość, w téj nieszczęśliwej chorobie, utracił pamięć i chęć działania — upraszamy tedy, aby zdawna obiecane, raczył udzielić nam godności, jako ostatnią i najdroższą pamiątkę swojéj dobroczynności. — Wiemy my dobrze, jak chętnie Najjaśniéjszy Pan, słucha proźb i przełożeń waszych, dość jest wam rzec słowo za nami, abyśmy skutku byli pew-