Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/111

Ta strona została przepisana.

— Proszę cię — Panie Kliński, mów krócéj i prędzéj.
— Zbytnia zwięzłość — mówi Izokrates — Wielmożna Pani, degeneruje się w ciemność, a ciemność tóż samo znaczy, co niezrozumiałość. Nadto, chcąc być krótkim i unikając rozwiązłości w mowie, stał bym się ciemnym i jako rzekł, którenś poeta Rzymski. In vitium ducit, culpae fuga. Ale wracam z pożądaną krótkością i zwięzłością, do pierwszéj mojéj mowy, o owym Dworzaninie, który to nic mi powiedzieć nie chciał. Przyszedłszy do swojéj komnaty i napiwszy się piwa z imbierem i muszkatelową gałką, dla ogrzania i posiłku siadłem za stołem rozmyślając, jakim bym sposobem doszedł, co się tam w tym kasztelu dzieje. Długo mnie wiły się takie różne myśli — o których pudor est dicere