— Panie Kliński, mocnym głosem zawołała Urszula — co to znaczy? — Takie mowy! o mnie! o twoiéj Pani! — możesz w ten moment stracić miéjsce!
— Najuniżeniéj przepraszam, rzekł nie poruszony starzec, niewiedziałem, że się już dziś prawdy mówić nie godzi. Surowe spójrzenie Pani zamknęło w końcu usta upartemu słudze, który by był może, jeszcze co nieprzyjemnjéjszego powiedział.
— Pamiętaj więc Waszmość, rzekła po chwili surowym głosem Meyer, żeby to, co mu mówiłam, dzisiejszéj jeszcze nocy dopełnioném zostało. Pan Tomasz Sapieha obiecał mi, iż Waszmości miejsce na złożenie tych rzeczy ukaże — jego więc się w téj mierze dokładnie rozpytasz, i przed nim niczego nie masz taić, bo on całe moje posiada zaufanie.
— A może nawet i więcéj — szepnął
Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/114
Ta strona została przepisana.