Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/115

Ta strona została przepisana.

z cicha satyryczny Dworzanin.
— Co? zapytała surowo Urszula.
— Mówię, poprawił się Kliński — że może jeszcze co więcéj, każe zabrać Wielmożna Pani, do tego składu z komnat ubocznych i nie uczęszczanych; można by tam zdjąć kobierce i obicia i z innymi przewozić — Bo tam nikt nic chodzi.
— Zobaczymy!




Czém są dzisiaj u nas, cukiernie, billardy i inne miejsca schadzki, tym dawniéj, to jest w tym wieku o którym piszem, były Golarnie i Winiarnie. W pierwszych zbiérało się każdego rana towarzystwo, na gawędkę, mały traktament nakształt dzisiéjszego śniadania i poddanie swéj brody pod brzytwę barwierza.